Ponoć
nikt jeszcze nie wpadł na to, co autor chciał tak naprawdę przez swój
obraz powiedzieć. Tytuł odnosi się do głównej postaci. Młoda niewiasta w
zawadiackiej pozie jest pokojówką, na co wskazuje ewidentnie jej ubiór.
Rozradowana mina wskazuje zaś na – no właśnie, na co?
Dziewczyna
sportretowana została na tle orientalnych bibelotów, majolikowych
posążków, między japońską zbroją i chińskim smokiem. Odebrała palmę
pierwszeństwa dużemu, złotemu Buddzie, który stał się zaledwie tłem dla
jej wesołości. Rozsiadła się wygodnie na kanapie, z jedną ręką opartą
na biodrze i się śmieje. Jak na pokojówkę, hmm, mało profesjonalne. Co
prawda ponoć są pokojówki i pokojówki, ale żeby po skończonym odkurzaniu
cennej kolekcji japońszczyzny tak się zachowywać?
Ale,
ale – pokojówka nazywa się Europa. Europa, która nic sobie nie robi z
symboli wiekowych kultur, bo ignorantką jest? Czy ma je po prostu
świadomie w tzw. głębokim poważaniu? Czy kpi sobie w żywe oczy z
właściciela zbiorów, niepoważnego chłopca, który bawi się ciągle
żołnierzykami zamiast uczciwie pracować na chleb „tymi ręcami”?
Autorem
płótna jest Józef Mehoffer, jeden z tych krakowskich malarzy, do
których mam olbrzymi sentyment, coś na granicy czułości i zakochania.
Lubię krakowski dom, w którym mieszkał i malował. Żal mi, że ogród
przydomowy został ostatnio trochę za bardzo uporządkowany i wcale nie
przypomina ogrodu z jego obrazów. A propos ogrodu – Mehoffer to nie
tylko tajemniczy „Dziwny ogród” i witraże oraz polichromie w krakowskich
kościołach. To także soczyste, zjawiskowe „Cynie”, seria arcy-świetnych
portretów Jadwigi Mehofferowej, cały jego cykl paryski. Wielka szkoda,
że tych wspaniałych obrazów nie można zobaczyć razem „do kupy” w jednym
miejscu – i to miejscu do tego najbardziej właściwym: w Domu Mehoffera w
Krakowie.
Aby
zakończyć Europą – Europa na stałe śmieje się we Lwowie, w jednej z
tamtejszych galerii. Czasami podróżuje i dzięki temu wymieniłyśmy
porozumiewawcze spojrzenia na dużej wystawie Mehoffera (merci, Musee
d`Orsay!) w Paryżu w 2004 roku. W Polsce była chyba rok temu. „Cynie” na
stałe są ozdobą Muzeum Narodowego w Warszawie, podobnie jak „Dziwny
ogród”. I tak dalej, i tak dalej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz