piątek, 11 listopada 2011

Wiara

Wiara

Nocny autobus.
Lunatyk.
Bezsennik.
Wagabunda.
Przewozi cienie.
Tych którzy z policzkami przyklejonymi do szyb zatapiają wzrok w nieskończoności rozproszonych blasków. Są pogrążeni w kontemplacji wszechświata i niczego.
Cienie tych którzy wpatrują się w  plecy kierowcy siedząc od strony przejścia. W każdej chwili gotowi do skoku aby zanurzyć się w ciemności bram.
Wchodzi ona i mówi dobry wieczór. Jej powitanie jest zbyt jasne i słoneczne żeby ktoś mógł ją usłyszeć w kakofonii myśli wypaczonych przez chłód nocy. Długie blond włosy o popielatym odcieniu otaczają jej okrągłą i dziwnie gładką twarz.
Przechodzi wśród pasażerów rozdając wielokolorowe karteczki i uśmiechy małej dziewczynki którą jest już być może od ponad półwiecza. Karteczki wracają do jej rąk bez wysiłku bez trudu. Uśmiechy lądują ciężko na podłodze nie mogąc się już podnieść.
Ona mówi że trzeba żywić nadzieję gdyż Wszechmogący jest dobry. Mówi że trzeba mieć nadzieję gdyż jeśli Wszechmogący jest dobry człowiek również jest dobry. Gdy autobus gwałtownie hamuje przed światłami ona traci równowagę i uderza głową o szybę.
Na zewnątrz jakiś cień przeszukuje kontener zapełniony wspomnieniami po remontach przeprowadzkach i żałobach. Cień wyciąga z kontenera walizkę i sprawdza jej stan. Następnie odchodzi z walizką w ręku wymachując nią zamaszyście.
Rozświetlona twarz kobiety rozpłomienia się jeszcze bardziej:
Wszechmogący jest dobry.
Wszechmogący dał mu walizkę.




 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz